E-auto napędzane finansowaniem
Mentalnie Polska, jaki Zachód są gotowi na mobilną rewolucję. Dla nowej fali kierowców samochód jest zawsze do jeżdżenia, a tylko czasem do posiadania. Tym bardziej, że firmy leasingowe i banki znalazły sposób na to, jak finansować motoryzację przyszłości.
Obecnie zaledwie niecały 1 proc. sprzedawanych samochodów ma napęd czysto elektryczny. Mało? Według prognoz amerykańskiego BNEF, pojazdy elektryczne dobiją do poziomu 10 proc. całości rynku w 2025 r. A to oznaczać będzie ponad 8 mln pojazdów na baterie rocznie, zamiast obecnych 750 tysięcy sztuk. Bardzo szybki rozwój tego rynku wskazuje producentom, instytucjom finansującym, jak i użytkownikom drogę, na której posiadanie auta przestaje być punktem obowiązkowym mobilności. Jak wynika z badań Ipsos na zlecenie Volkswagen Financial Services, dla młodszych pokoleń Polaków posiadanie samochodu przestaje być istotne. Tym bardziej w kontekście „elektryków". Zatem to użytkowanie jest i będzie osią napędu rynku motoryzacyjnego, co mocno wspierają liderzy rynku nad Wisłą.
Już wiele lat temu w Volkswagen Financial Services zapadła decyzja, aby usunąć z oferty finansowanie 50/50, które ani nie budowało długoterminowej lojalności nabywców, ani nie tworzyło dla klientów żadnej wartości dodanej. Naszym kierunkiem stało się nowoczesne finansowanie samochodów marek z Grupy Volkswagen, które w Europie Zachodniej jest bardzo popularne. Był to początek drogi w stronę używania, a nie posiadania aut – wskazuje Daniel Trzaskowski, dyrektor zarządzający Biznesu Flotowego Volkswagen Leasing GmbH Oddział w Polsce. Spółka funkcjonuje w ramach Volkswagen Financial Services, czyli strategicznego partnera kongresu Impact mobiLity rEVolution'18.
Bufor dla ryzyka
Według danych z rynku, w Polsce ponad 90 proc. a na Zachodzie ponad 80 proc. samochodów elektrycznych objętych jest różnymi formami leasingu. Dlaczego? Bo jak mawiają eksperci „użytkownicy elektryków są za mądrzy na to, by je posiadać". Ta mądrość bierze się z przekonania, że wobec rozwoju technologii i spadku cen baterii, spadek wartości używanych samochodów elektrycznych jest obarczony dużą dozą niepewności. Nikt z użytkowników nowej fali motoryzacji nie chce kupować–wciąż drogich – e-aut z myślą, że za 3-4 lata mogą one być sprowadzone do wartości blach i używanych baterii w przestarzałych technologiach. Stąd mało kto myśli o kupowaniu e-auta za gotówkę.
– Obecni nabywcy „elektryków" są jeszcze większymi „wczesnymi adapterami" technologii niż ci, którzy kupowali pierwsze seryjne e-samochody w 2011 r. – uważa Nicholas Albanese, analityk BNEF. Liderzy rynku motoryzacyjnego twierdzą, że są gotowi na to wyzwanie. W końcu to oni mają kształtować przyszłość.
– Razem z markami Grupy Volkswagen oraz ich dealerami, Volkswagen Financial Services stworzył solidny fundament do rozwoju elektromobilności. Obecnie trudno ją sobie wyobrazić bez mocnego wsparcia naszych spółek finansowych. Po pierwsze, ze względu na bardzo wysoki koszt zakupu auta elektrycznego, a po drugie – ze względu na ryzyko utraty wartości pojazdu w czasie. – podkreśla Daniel Trzaskowski. – Biorąc pod uwagę tempo rozwoju technologicznego, właściwe oszacowanie przewidywanej za 3-4 lata wartości rezydualnej e-samochodu, który obecnie jest produkowany, jest prawdziwym wyzwaniem. My, jako Volkswagen Financial Services, korzystamy z doświadczeń zdobytych na dojrzalszych rynkach holenderskim i norweskim, dlatego sprostamy temu zadaniu – dodaje dyrektor.
Kalkulatory na kołach
Grupa Volkswagen zapowiada 34 mld EUR inwestycji w nową falę w motoryzacji i 50 elektrycznych modeli już w 2025 r. Lada kwartał do salonów trafi potencjalny hit koncernu – elektryczny Golf. Ile w nim będzie nowej, nieznanej silnikom spalinowym wartości? Liczby nie pozostawiają złudzeń: PwC prognozuje, że w 2030 r. elektronika (w tym baterie) i oprogramowanie będą stanowiły już ponad 50 proc. kosztów produkcji samochodów (obecnie to ok. 35 proc.). Czy da się precyzyjnie oszacować wartość akumulatorów e-auta i ich możliwość odsprzedaży Lub ponownego użycia? Wolny rynek podrzuca istotne wskazówki. Według danych instytutu analitycznego Black Book, elektryczne kompakty sprzedawane w 2014 r. warte są obecnie Ledwie 23 proc. swojej oryginalnej ceny katalogowej. W przypadku sedanów z silnikami spalinowymi, odsetek ten wynosi 41 proc. Rola firm finansujących mobilność będzie polegać będzie więc m.in. na zbudowaniu sprawnego, atrakcyjnego modelu finansowania dla jak najszerszej grupy użytkowników „elektryków" w Polsce.
Lepszy zamiast własny
Awersja do ryzyka związanego z wartością samochodu po kilku latach i niechęć do uczestniczenia w późniejszej sprzedaży lub odkupie samochodu towarzyszy coraz większej liczbie Polaków wybierających samochody z tradycyjnym napędem. Tu np. wynajem długoterminowy z niższymi ratami i wykupem auta za zagwarantowaną wartość końcową cieszy się lawinowo rosnącą popularnością: Podobnie jest z e-autami: według badań, kierowcy wolą jeździć najnowszymi, najbezpieczniejszymi i najefektywniejszymi pojazdami - posiadanie to dla nich kwestia absolutnie drugoplanowa. A w zdecydowanej większości przypadków użytkowo auta elektryczne przewyższają te z napędem spalinowymi.
– 70 proc. aut na świecie pokonuje dziennie 60 km, więc zasięg samochodu elektrycznego nie będzie stanowił problemu dla przesadnie dużej grupy użytkowników – argumentuje Daniel Trzaskowski z Volkswagen Leasing.
Według optymistycznych prognoz, w perspektywie kilku-kilkunastu lat ceny samochodów elektrycznych mogą zrównać się z cenami aut spalinowych, a sam koszt ich użytkowania (energia i utrzymanie) będzie znacznie niższy niż pojazdów spalinowych. Obecnie raptowny rozwój technologii akumulatorowych oznacza rokroczny spadek cen samych baterii o 20 proc. (szacunki PwC).
– Jeśli popatrzeć na to, co może wydarzyć się w czasie leasingowania pojazdu elektrycznego to dwukrotny wzrost zasięgów e-aut jest jak najbardziej realny – uważa Jeremy Acevedo, analityk Edmunds, budującego rynek wtórny dla pojazdów elektrycznych.
Cena z doświadczenia
Obecnie zespół napędowy składający się z silnika spalinowego, przekładni i zbiornika paliwa kosztuje obecnie ok. 4 tys. EUR. Zaś łączna cena akumulatora, falownika, silnika elektrycznego to 13 tys. EUR. Wielu ekspertów-pesymistów twierdzi, że jeszcze przez Lata samochody elektryczne mogą być do 50 proc. droższe od spalinowych. Jednak rynek i na to ma odpowiedź: nowe sposoby finansowania pozwalają użytkownikom użytkować droższe samochody przy niskich ratach.
– Dostępność samochodów elektrycznych dla klientów dzięki nowoczesnym sposobom finansowania będzie nawet bardziej istotna niż przy tradycyjnych silnikach. Chcemy nadal oferować klientom niskie raty, tym razem na „elektryki". W tym celu już pracujemy – razem z markami samochodowymi Volkswagen Group Polska – nad oszacowaniem wartości rezydualnych, które mają istotny wpływ na kwoty rat. – uważa dyrektor zarządzający Biznesu Flotowego Volkswagen Leasing GmbH Oddział w Polsce. Daniel Trzaskowski wskazuje, że przyszli e-kierowcy dążyć będą ku używaniu kosztem posiadania także z racji własnych doświadczeń. To w końcu spośród obecnych kierowców samochodów spalinowych, użytkowanych w formie leasingu lub kupna na kredyt z rynkową wartością końcową, rekrutować się będą choćby użytkownicy elektrycznego Volkswagena Golfa.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, sierpień 2018
Kontakt dla mediów
Piotr Żabowski
dfusion communication