Za co płacimy więcej: sam samochód czy jego eksploatację?

Za co płacimy więcej: sam samochód czy jego eksploatację?

Pojęcie TCO (Total Cost of Ownership, całkowite koszty użytkowania) robi od niedawna w motoryzacji zawrotną karierę. Jest to o tyle dziwne, że tak naprawdę chodzi tu po prostu o dokładne policzenie wszystkich kosztów związanych z użytkowaniem samochodu. A przecież to jedna z podstawowych rzeczy, którą robi każdy, kto przymierza się do kupna pojazdu.

Nie jest natomiast zaskoczeniem, że dokładna analiza pokazuje, że samochód, nawet dużo droższy w momencie zakupu, i tak często finalnie może zostawić nam w kieszeni więcej pieniędzy niż auto na pierwszy rzut oka tańsze. No, ale już przecież od bardzo dawna mówi się, że jeśli ktoś ma ograniczone środki, to nie stać go na kupowanie taniochy.

 

Koszty to nie tylko cena

Pierwszą rzeczą, na którą zwracamy uwagę, gdy planujemy zakup samochodu, jest zwykle jego cena. I jest to w pełni zrozumiałe. Często dopiero w następnej kolejności padają pytania, które wcale nie są mniej ważne: ile pali? Ile zapłacimy za jego naprawy? Za ile uda się go odsprzedać?

To właśnie nic innego jak TCO. Chodzi tu po prostu o analizę i dokładne zestawienie wszystkich kosztów związanych z użytkowaniem pojazdu. –TCO stało się w ostatnich latach podstawowym narzędziem analizy budżetów przeznaczanych na firmowe auta. W ostatnim czasie coraz większą popularność zyskuje wśród firm z sektora MŚP [małych i średnich przedsiębiorstw], w tym mikroprzedsiębiorstw – mówi Maciej Zwiewka, kierownik sprzedaży flotowej Volkswagen Financial Services.

Chodzi o to, że duża część wydatków jest ukrytych, w tym sensie, że nie zdajemy sobie z nich sprawy w momencie podjęcia decyzji o zakupie samochodu. Tak naprawdę to dokładnie wiemy jedynie, ile kosztuje samochód, a reszta to szacunki i wielka niewiadoma. A okazuje się, że jest to zdecydowana większość wydatków: paliwo, ubezpieczenie, awaryjność (co przekłada się na koszt napraw i części zamiennych), bieżące serwisowanie (nie tylko jego koszt, ale też zalecana częstotliwość) i płyny eksploatacyjne, zakup i sezonowa wymiana opon, koszty parkowania czy nawet ewentualne mandaty. Liczą się wszystkie wydatki związane z samochodem. Nic więc dziwnego, że trudno jest nam to policzyć, tym bardziej że jedyna ewidentna dla nas suma, którą znany, czyli cena zakupu, to wg ekspertów jedynie ok. 30 proc. wszystkich kosztów.

 

Wydatki duże i mniejsze

– Przyjęło się, że około dwóch trzecich kosztów TCO stanowią utrata wartości pojazdu i paliwo, a jedna trzecia to utrzymanie auta i jego ubezpieczenie – ocenia Maciej Zwiewka z Volkswagen Financial Services.

Jaka jest więc dokładna struktura wszystkich kosztów: na co wydajemy najwięcej pieniędzy, a na co odrobinę mniej? Na pierwszym miejscu cały czas jest kwestia zapewnienia sobie możliwości użytkowania pojazdu. Skąd taka dziwaczna formuła zamiast prostego stwierdzenia „zakup”? Ano stąd, że obecnie wcale nie jest to takie jednoznaczne. Chodzi o to, że nie musimy pojazdu wcale mieć, żeby nim jeździć. Do niedawna umożliwiał to jedynie leasing, ale obecnie zyskują na znaczeniu i popularności inne tego typu formy, takie jak wynajem długo - i krótkoterminowy czy car sharing. Oczywiście za możliwość jazdy samochodem jakoś zapłacić musimy, ale może wyglądać w różny sposób, od czego zależeć też będzie cena jednostkowa, a w rezultacie - sumaryczne koszty.

W tym miejscu trzeba poruszyć kolejną kwestię, niezwykle istotną z punktu widzenia decyzji, jaką formę użytkowania wybierzemy, co również przekłada się na TCO. Mowa o wartości rezydualnej, która określa wartość pojazdu w momencie odsprzedaży.

– Jedną z podstawowych kwestii w przypadku analizy TCO jest dobór odpowiedniej metody finansowania zakupu auta. W przypadku gotówki lub klasycznego leasingu z wykupem na poziomie 1 proc. przedsiębiorcy dużą wagę przywiązują do ceny auta. Pomijają jednak kwotę, za którą będą mogli je sprzedać na rynku wtórnym po okresie użytkowania, dlatego tak istotna jest dobrze oszacowana wartość końcowa (czyli inaczej: rezydualna), która w dużej mierze kształtuje wartość TCO – tłumaczy Maciej Zwiewka.

Wiadomo, że z czasem każdy samochód traci na wartości, ale jedne tracą na wartości bardziej, inne mniej. Od ceny pojazdu w chwili zakupu w salonie dużo ważniejsza jest różnica między ceną zakupu i odsprzedaży. Ostatecznie to jest rzeczywisty koszt, który ponosimy. 

– Załóżmy, że mamy dwa samochody do wyboru. Pierwszy w cenie 70 tys. zł, a drugi 75 tys. zł. Po trzech latach użytkowania ich wartości rezydualne to odpowiednio ok. 30 tys. zł i ok. 40 tys. zł. Wynika z tego, że droższe w zakupie auto w rezultacie przy odsprzedaży pojazdu po trzech latach na rynku wtórnym kosztuje firmę o 5 tys. zł mniej – wyjaśnia Maciej Zwiewka.

Wszystko to dotyczy jednak wyłącznie sytuacji, kiedy jesteśmy właścicielami danego pojazdu. W przypadku innych form, np. wynajmu długo- lub krótkoterminowego, utrata wartości nie jest w ogóle problemem użytkownika samochodu.

 

Droga eksploatacja

Innym bardzo poważnym kosztem jest, rzecz jasna, paliwo. Według ekspertów firmy Volkswagen Leasing GmbH Oddział w Polsce różnica 1 litra benzyny na 100 km, przy trzech latach użytkowania auta i rocznych przebiegach na średnim flotowym poziomie 40 tys. km daje ok. 6 tys. zł brutto. Tyle może zostać w budżecie firmy. Jeśli jest to flota kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu pojazdów, robią się z tego olbrzymie sumy.

Kieszeń kierowcy w dużej mierze będzie też obciążała bieżąca eksploatacja samochodu: przeglądy, niezbędne naprawy i części zamienne itp. I tak np. wg obliczeń firmy Eurotax sam koszt przeglądów w przypadku jednego z najpopularniejszych modeli na rynku, Volkswagena Passata, wynosi blisko 3 tys. zł w ciągu czterech lat, a wymiana części eksploatacyjnych - prawie 3,5 tys. zł. Łącznie użytkowanie tego samochodu w ciągu czterech lat (eksploatacja plus utrata wartości) to blisko 80 tys. zł. Suma robi wrażenie, ale okazuje się, że i tak jest najniższa w porównaniu z innymi popularnymi modelami tego segmentu: Fordem Mondeo, Hyundaiem i40, Oplem Insignią czy Toyotą Avensis.

Nieprzypadkowo przyjęty w tej kalkulacji okres wynosi akurat cztery lata. To właśnie bowiem po tym czasie firmy najczęściej sprzedają swoje pojazdy flotowe. Dlaczego? Decyduje właśnie relacja utraty wartości oraz kosztów eksploatacyjnych:

– Z analizy cyklu życia poszczególnych aut wynika, że optymalnym momentem na zmianę samochodu na nowy jest czas pomiędzy trzecim a czwartym rokiem jego eksploatacji. Badania wskazują, że to graniczny termin, po którym wartość auta nadal spada, a zdecydowanie zaczynają rosnąć wydatki na jego serwisowanie. Co za tym idzie - wzrasta całkowity koszt użytkowania pojazdu – ocenia Maciej Zwiewka.

 

Koszty ukryte

Okazuje się więc, że błędem jest myślenie o wydatkach związanych z samochodem wyłącznie przez pryzmat jego ceny z salonu. Kupno pojazdu to dopiero początek wydatków, a samochód, który początkowo wydaje się nam drogi, może zostawić nam w kieszeni więcej pieniędzy niż samochód pozornie tani.

Dlaczego? Ponieważ najważniejszą część wydatków generują koszty ukryte, o których powiedzieliśmy wcześniej: paliwo, serwis i naprawy oraz utrata wartości. Kupując samochód nieco droższy, mamy zwykle dostęp do najnowszej technologii, co w tym przypadku oznacza bardziej oszczędne silniki, a przecież to właśnie paliwo jest jedną z najpoważniejszych części naszego budżetu związanego z autem. Niekiedy możemy liczyć również na wydłużone okresy między przeglądami – musimy je robić wówczas co 30 tys. km, a nie po 15 tys., jak zazwyczaj. Jeżeli odwiedzamy serwis dwa razy rzadziej niż standardowo, oszczędzamy połowę pieniędzy przeznaczonych na ten cel. Ponadto możemy liczyć na mniejszą awaryjność, a więc niższe koszty napraw. No i wreszcie możemy liczyć na wyższą cenę odsprzedaży naszego pojazdu, co znacząco obniży nam także TCO.

To istotne w przypadku indywidualnego kierowcy, ale jeszcze ważniejsze w firmach, które dysponują flotą pojazdów. Decyduje o tym efekt skali. W takim przypadku zarówno koszty, jak i oszczędności trzeba przemnożyć przez liczbę aut, z czego finalnie robię się naprawdę duże kwoty.

Materiał znajduje się pod tym linkiem

Źródło: Wyborcza.biz 27.05.2019 r.

Kontakt dla mediów

Za co płacimy więcej: sam samochód czy jego eksploatację?

Piotr Żabowski
dfusion communication

piotr.zabowski@dfusion.pl