PH-owcy czy szczęśliwcy? Samochody elektryczne trafiają do flot
Czy to koniec użytkowania samochodów elektrycznych wyłącznie przez pasjonatów elektromobilności? Pytanie wydaje się kontrowersyjne, ale jest w nim sporo racji. Coraz więcej argumentów za tym, by auta napędzane prądem trafiały także do firm i zasilały firmowe floty.
Przyjęło się, że samochód elektryczny to ten drugi pojazd w rodzinie. Taki, który służy do załatwiania codziennych obowiązków i nie oddala się od domu. Choć elektromobilność nie jest kojarzona z pokonywaniem dalekich tras i służbowym pośpiechem, elektryfikacja w motoryzacji na pewno będzie rozwijać się przy dużym udziale firm.
Zdaje się, że przedsiębiorstwa to widzą i już zaczynają przygotowywać się na nadchodzącą zmianę. Teraz trzeba tylko dopasować nowy typ samochodu do starych firmowych potrzeb.
Rośnie zainteresowanie samochodami elektrycznymi
Nie każdy przedstawiciel handlowy wiedzie życie w samochodzie i nie każde firmowe auto to tylko maszynka do nabijania setek kilometrów. Samochód jest także wizytówką przedsiębiorstwa i tego, jak jego zarząd postrzega świat. Firmy stale dostosowują swój sposób działania, reagują na rynkowe trendy, dlaczego nie miałyby zainteresować się elektrycznymi samochodami, skoro interesują się nimi wszyscy?
Wraz ze wzrostem sprzedaży pojazdów elektrycznych rośnie zainteresowanie firm tym rodzajem napędu. Z danych udostępnionych przez PSPA wynika, że w Polsce jest już zarejestrowanych ponad 33 tys. osobowych samochodów elektrycznych. Sprzedaż zelektryfikowanych aut w pierwszym kwartale tego roku skoczyła o 84 proc. wobec zeszłego roku, by sięgnąć 67 127 sztuk. Z kolei, jak wskazuje raport EMIS zatytułowany „The Global EV Industry at a Glance”, Polska w 2022 roku była na drugim miejscu na świecie pod względem produkcji baterii do samochodów elektrycznych.
Według danych PSPA rosła też liczba stacji ładowania. Do końca marca w Polsce funkcjonowało ich 2699 (co daje 5305 punktów). Niestety nadal ładowarek mamy za mało, a to – jak pokazuje badanie „Portfele Polaków pod lupą” przeprowadzone przez Volkswagen Financial Services – stanowi barierę i może przekładać się na niższe zainteresowanie elektrykami. W końcu infrastruktura to podstawa, a my mamy w tym względzie do odrobienia pracę domową.
Pracownicy w elektrycznych samochodach
Wiele firm obniża ślad węglowy swojej floty. Stawiają na zwiększenie efektywności zużycia paliwa i mają do tego różnorodne narzędzia. Monitorują styl jazdy swoich pracowników, zwracając uwagę na przestrzeganie ograniczeń prędkości, czas pracy na biegu jałowym czy właściwe ciśnienie w oponach. Pracownicy dostają raporty podsumowujące to, jak korzystają ze służbowego samochodu, a menadżerowie flot w arkuszu kalkulacyjnym wybierają samochody o niskim zużyciu paliwa. Stąd już krótka droga do przejścia na napęd elektryczny. Początkowe obawy można pokonać przez właściwe rozpoznanie nowego terenu. Auta elektryczne, oprócz zerowej emisji, mają do zaoferowania niskie koszty użytkowania, wymagają tylko odpowiedniego dopasowania do potrzeb.
Żaden samochód osobowy nie nadaje się do wszystkich możliwych służbowych zastosowań. Wybiera się ich rozmiar, nadwozie, silnik i wyposażenie zależnie od charakteru zadań, jakie mają wykonywać. Inaczej nie może być z samochodami elektrycznymi, je również trzeba dopasować do potrzeb pracowników i zadań na ich stanowiskach.
To idealne miejskie samochody – przykładowo dzięki możliwości jazdy buspasami można skrócić czas poruszania się po mieście. Oprócz dostępności buspasów mamy też darmowy postój w strefach płatnego parkowania, który pomaga obniżyć firmowe koszty. Miasto to nie jedyne miejsce, gdzie sprawdzą się elektryczne samochody i przyniosą wymierne korzyści. Jeśli część aut floty podróżuje głównie między oddziałami firmy, wykorzystanie do tego celu samochodów elektrycznych może przełamać obawy (nieuzasadnione) wśród pracowników i obniżyć koszty eksploatacji. W obu oddziałach można zainstalować punkty ładowania i obniżać koszt każdego przejechanego kilometra.
Są firmy, które instalują pracownikom w domach wallboxy, czyli urządzenia wspomagające ładowanie samochodów elektrycznych. Inne wyposażają ich w karty umożliwiające korzystanie z wielu sieci oferujących uzupełnianie baterii. Jeśli samochód elektryczny zostanie dopasowany do zadań stawianych przed pracownikiem, adaptacja przebiegnie pomyślnie. Na pewno niejeden pracownik będzie czuł się lepiej z tym, że przestanie poruszać się dieslem, a przesiądzie na napęd elektryczny.
Jak dostrzec korzyści dla firmy w autach elektrycznych?
Czasami trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby wypatrzyć zalety płynące z korzystania z samochodów elektrycznych i niezbędna bywa pomoc, by dobrze zrozumieć możliwości oferowane firmom. Jeśli ktoś uważa (niesłusznie!), że samochód elektryczny oznacza przywiązanie do gniazdka elektrycznego i nic więcej, to trudno jest mu rozważać udział samochodów elektrycznych we własnej flocie. Nic dziwnego, że firmy pośredniczące w pozyskiwaniu finansowania (jak np. Volkswagen Financial Services) starają się udostępniać odpowiednie informacje swoim klientom.
Większość naszych klientów zdaje sobie sprawę z tego, że ich firmy stopniowo zaczną przechodzić na auta elektryczne. Zanim to nastąpi, przed nimi etap zbierania danych, testowania rozwiązań i szacowania kosztów. Pomoc na tym etapie, to nasze zadanie. Volkswagen Financial Services zapewnia klientom niezbędne doradztwo – mamy na pokładzie dedykowanego eksperta, który jest do ich dyspozycji, zawsze gotowy do pomocy – podkreśla Maciej Zwiewka, Dyrektor Sprzedaż Flotowej, Volkswagen Financial Services.
Firmy już przechodzą na napęd elektryczny, choćby tylko w części floty. O niektórych przykładach robi się głośno. Oferta finansowania z wykorzystaniem programu „Mój elektryk” otworzy samochodom elektrycznym kolejne drzwi do firmowych flot.
Audi Q4 e-tron 40 za 1 916 zł netto miesięcznie
Maksymalna dopłata do zakupu samochodu elektrycznego w ramach programu „Mój elektryk” wynosi 27 tys. zł. Żeby uzyskać wsparcie finansowe, nie trzeba odwiedzać urzędów. Wszelkie formalności można załatwić, korzystając z ofert finansowania. Volkswagen Financial Services jako jeden z pierwszych umożliwił firmom pozyskiwanie dotacji na elektryczne samochody. Teraz także zweryfikuje i złoży wniosek w imieniu klienta – zupełnie, jakby ten korzystał z obsługi w jednym okienku.
Dużą zaletą takiego finansowania jest możliwość zaliczenia dopłaty jako wpłaty własnej. Dzięki temu udaje się obniżyć opłatę miesięczną nawet o kilkaset złotych, zależnie od modelu auta i wybranych parametrów leasingu. Audi Q4 40 e-tron może kosztować nas miesięcznie tylko 1 916 zł netto, nawet jeśli jego cena to 276 750 zł brutto. Taki miesięczny koszt jest możliwy do uzyskania, jeśli mamy możliwość skorzystania dofinansowania na poziomie 27 tys. zł z programu „Mój elektryk” i wybierzemy auto gotowe do odbioru w ramach Audi Perfect Rent. Na ratę na poziomie 1 916 zł netto pozwoli wybór 24-miesięcznego okresu finansowania, opłaty początkowej na poziomie 10% i rocznego limitu kilometrów w wysokości 20 tys. km. Co ważne, kalkulacja uwzględnia pełną obsługę serwisową, ubezpieczenie na cały okres najmu, assistance, zarządzanie szkodami oraz samochód zastępczy bez limitu.
Nie jest to kwota odbiegająca wysokością od rat, które firmy płacą w ramach leasingu aut spalinowych. Jeśli umiejętnie zaplanuje się ładowanie samochodu elektrycznego, na przykład przez instalację punktów ładowania u pracowników, firma odniesie dodatkowe korzyści. Jednocześnie może zyskać zadowolonego pracownika, który otrzyma przydomowy punkt ładowania i ekologiczny pojazd.
PH-owiec w aucie elektrycznym
Jeśli czyjś pracownik na początku dnia nie wie, ile kilometrów przyjdzie mu przejechać, to faktycznie samochód elektryczny może nie być dla niego najlepszym wyborem. Jeśli zaś ma dobrze zaplanowany grafik spotkań i rejon pracy w zasięgu samochodu elektrycznego, może być zadowolony. Wszystko jest kwestią dopasowania do potrzeb, bo możliwości wykorzystania samochodów elektrycznych w firmowych flotach jest wiele. Trzeba tylko chcieć je poznać.
Materiał został początkowo opublikowany na Spider's Web Autoblog.
Kontakt dla mediów
Piotr Żabowski
dfusion communication